W roku 1977 wyjechałem z Polski i po kilku latach w roku 1981 zamieszkałem na stałe w Vancouver. Cały czas myślałem o posiadaniu własnego jachtu morskiego. Rozważałem różne warianty. Kupno nowego jachtu pełnomorskiego było poza zasięgiem moich możliwości. Używane jachty, które były wtedy w zasięgu moich możliwości finansowych zwykle nie spełniały moich oczekiwań. Ze względów na późniejsze koszty eksploatacji, chciałem mieć jacht mały, ale zdolny do żeglugi oceanicznej. Nie chciałem pożyczać pieniędzy z banku, czyli chciałem poświecić na ten cel tylko moje oszczędzone z pierwszych lat pracy w Kanadzie.
Więcej czytaj: Varsovia 1982-86 – budowa
budowa
„Varsovia” pierwszy rok żeglowania 1986
Po kilku latach żeglowania, stwierdziłem, że na „Varsovii” bardzo brakuje mi osłonięcia zejściówki. W rejonie Vancouver żegluje się przez cały rok. Poza okresem letnim, deszcze padają zbyt często. Zimą jest zimno i bez takiej osłony pływa się mało komfortowo. Zacząłem następny etap budowy czyli rozbudowy.
Więcej czytaj: Varsovia 1995
Przykrycie zejściówki-owiewka
Po jedenastu latach żeglowania na mojej „Varsovii” uznałem, że jacht jest bardzo dzielny, tylko trochę wolny, szczególnie na fali oceanicznej. Brakuje też miejsca na składowanie różnych rzeczy. Postanowiłem więc wydłużyć kadłub, bo prędkość jachtu w dużej mierze zależy od długości linii wodnej. Dodatkowo dało to trochę miejsca na składowanie sprzętu.
Więcej czytaj: Varsovia 1997
Wydłużenie kadłuba
Po wydłużeniu „Varsovii” przez dodanie nowej sekcji na rufie w roku 1997, zmieniła się geometria całego jachtu. Środki bocznego oporu i ożaglowania przemieściły się i trzeba było coś zrobić. Analizując teoretycznie tą geometrie i porównując z praktycznym obserwacjami podczas dwuletniego żeglowania w różnych warunkach postanowiłem: pogłębić kil, dodać balast w przedniej części i jak najwięcej wydłużyć kil w tylnej części, żeby jak najbardziej przenieść do tylu środek bocznego oporu części podwodnej.
Więcej czytaj: Varsovia 2000 Kil
pogłębienie i wydłużenie
jacht „Varsovia” wygląd po roku 2000.
JUREK – JESTES NIESAMOWITY !!!
MY – KAZIK ( KAPITAN ZEGLUGI BALTYCKIEJ ) , JA – tylko BOSMAN !
Dzielimy Twoja radosc z posiadania wlasnego jachtu.
W POLSCE – nalezelismy do CWKS -u i mielismy swoje lodki.
Kazik – mial swoja lodke, a JA – zawsze plywalam na mojej H-125 i mialam swoja zaloge.
Czesto – samych chlopcow, albo czasami dwie dziewczynki.
Wracajac z pracy w szpitalu w Londynie – wstapilam do Paryza, gdzie „moja zalogantka” Dorota
mieszkala. Jako „Kapitanowi” oddala mi swoje lozko, a sama spala na podlodze.
Czyli – mamy tez duzo „wlasnych wspomnien”.
Mielismy rowniez – wspolna duza lodz „POLELUM”.
W Kanadzie – zeglowalismy tylko z moimi kolegami Kanadyjczykami.
Nie dorobilismy sie nigdy lodki, bo trzeba bylo nostryfikowac dyplomy i dac szanse dzieciom.
Nasz mlodszy syn, ANDRZEJ, ktory jest Prof. Univ. w South Carolina – ma wszystko.
Ma motorowke, zaglowke, dom, zone i kota. Nie mowiac o samochodach.
Tylko powiedzial : „Dzieci nie bedzie i kwita.” !!!
No – my wiemy, jakie dzieci sa kosztowne !!!
Przesylamy serdeczne pozdrowienia
Lenka i Kazik D.
PolubieniePolubienie