Jak celebrować Wigilie i Święta BN? Można tradycyjnie, rodzinnie w domu przy choince, pod którą Święty Mikołaj przynosi prezenty.

Można też inaczej, na przykład też rodzinnie, ale pływając w błękitnej karaibskiej wodzie. Tym razem w Punta Cana w Dominikanie.
Moja rodzina była w komplecie przy Wigilijnym stole, tym razem w pokoju hotelowym, gdzie za oknem zamiast śniegu widać było w zachodzącym słońcu tropikalne palmy. Na stole był tradycyjny biały opłatek na sianku. Część konsumpcyjna była później w restauracji, gdzie przygotowano świąteczne smaczne jedzenie. Było dużo więcej niż tradycyjne 12 polskich potraw. My wybieraliśmy to co można porównać do naszych tradycji. Nie było karpia, ale za to różne ryby i owoce morza, które bardzo lubimy.
Święty Mikołaj, czyli amerykański Santa też przyjechał saniami ciągniętymi przez renifery.

Chyba byłem grzeczny w tym roku, bo przyniósł mi pod choinkę, (bardziej konkretnie pod palemki), takie dwie reniferki do świętowania Wigilii przy pływającym stole.
Z Santą spotkałem się też na pokładzie okrętu kapitana Draka, który przybył tak, jak wypadało, ze sprzętem pirackim a ja stanąłem za sterem okrętu.
Na koniec zabawy zostałem zakuty w dyby, bo może okazało się, że ja taki grzeczny nie byłem.
W naszym kompleksie hotelowym było kilka zestawów basenowych. Ten na zdjęciu to główny basen.
Z naszego balkonu mieliśmy widok na plażę pod palmami.
Po trawie majestatycznie spacerował paw, dumny ze swoich piór.
Piaszczysta plaża przy naszym hotelu. Cały czas było ponad 25 C i słońce świeciło z przerwami, to nawet dobrze, żeby się nie spalić.
Molo przy naszym hotelu.
Molo to było tylko do użytku gości z naszego hotelu. Dlatego jak widać nie było tam tłoczno.
Dla osłony plaży przed dużymi falami, w pewnej odległości od brzegu zatopiono w wodzie łamacze fal.
Atrakcją tego typu ośrodów wakacyjną są party pianowe, tym razem mielismy nie w basenie tylko na plaży.
Ciekawie wygląda wisząca rynna, która dobrze zbiera wodę z ulewnego deszczu i zwalnia jej opadanie. W pierwszym tygodniu pogoda trochę nam nie dopisywała, bo codziennie padał, a nawet lał deszcz, ale z przerwami. Mieliśmy szczęście, bo zwykle jak padało, to byliśmy gdzieś pod dachem. Podczas wycieczek, padało tylko, jak byliśmy w autobusie, albo w restauracji. W niedzielę, kiedy szliśmy do kościoła, nie padało, jak weszliśmy w środka to lunął deszcz, ale jak wychodziliśmy, to tylko kałuże pozostały. Nawet mało mieliśmy okazji do otwierania parasola.
Wybraliśmy się na wycieczkę, żeby coś więcej zobaczyć niż nasz ośrodek hotelowy.
Takim katamaranem popłynęliśmy na egzotyczną wyspę.
Na pokładzie katamarana mieliśmy dyskotekę.
Szampan świąteczny już czekał na gości z katamarana, a pierwsi na miejse przybyli fotografowie.
Świąteczny pływający stół.
Barman pracował na dwie ręce.
Marek z reniferkami pozował do fotografii.
Dopłynęliśmy na tropikalną wyspę Saona, która jest Parkiem Narodowym.
Tropikalna roślinność i malownicze plaże.
Na wyspie nie ma samochodów. Do transportu służą takie bryczki ciagnięte przez osiołka.
Innego dnia pojechaliśmy na wycieczkę do stolicy Dominikany, Santo Domingo. Zwiedzaliśmy miasto i lokalne muzeum.
Żaglowiec Santa Maria, na którym Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę i dopłynał do Dominikany.
Tak podróżowali pierwsi kolonizatorzy: „Cesarz to ma klawe życie, bo przynoszą mu w lektyce…”
Późniejsi kolonizatorzy podróżowali takimi pojazdami.
Twierdza Santo Domingo.
Armata w Forcie Santo Domingo. Tu walczyli i ginęli polscy żołnierze walczący w nie swojej, wojnie Napoleona. Trzeba się uczyć historii, żeby wspólcześni polscy żołnierze pod wodza Marszałka nie ginęli „wgniatając w ziemię” współczesnego Cara.
Zwiedzaliśmy dużo pamiątek z okresu kolonizacji tej wyspy. Przewodnik dużo opowiadał o niewolnictwie oraz walkach Hiszpanów z Francuzami.
Historia Santo Domingo w większości oparta jest na odkrywcy Krzysztofie Kolumbie. Tu mieszkał i pozostawił po sobie dużo pamiątek.
Po tej ulicy chodziła żona Kolumba. Prawie wszystko, co oglądaliśmy, wiązało się z historią tego odkrywcy.
Kolonialna zabudowa miasta, obecnie nie wygląda zbyt efektownie. Widać dużo zaniedbania. Niedawno zwiedzaliśmy Meksyk, w którym rejony turystyczne zabytkowych miast są bardzo dobrze utrzymane. Tutaj widać duży kontrast pod wzgledem zadbania.
Ekologiczna taksówka elektryczna, czekała na turystów, którzy niezbyt ineresowali się takim wytworem „religii klimatycznej”.
W Santo Domingo powstała pierwsza Katedra na kontynencie amerykańskim.
Pomnik naszego Papieża Jana Pawła II jest na honorowym miejscu w tej katadrze..
Choinki świateczne i dekoracje widać było w wielu miejscach. Coca Cola miała okazje do reklamowania swoich napoii.
Dwa tygodnie wakacji świątwcznych szybko minęły i trzeba było wrócić do domu, żeby powitać Nowy Rok na zabawie w Vancouwer.
Zobacz inne nasze poprzednie Wigilie i święta w egzotycznych miejscach. Wigilia