2023.07 – Żeglarze z Vancouver i spotkania gości z Toronto i Polski

Moje lipcowe żeglowanie było okazją do towarzyskich spotkań polskich i polonijnych żeglarzy.

Kpt. Arek Wlizło, znany szantymen, komandor klubu „Zawisza Czarny” w Toronto znowu zawitał do Vancouver ze swoją załogą. Podobnie jak w roku 2019, więcej czytaj:

2019/07 Żeglarze z Polski, Kanady i USA – rejs z Vancouver, kpt Arek Wlizlo

Wyczarterował on ten sam jacht 50 stóp długości i popłynął do Port Hardy na północnym końcu Wyspy Vancouver. W tym roku moje letnie plany kolidowały z możliwością wspólnego płynięcia we dwa jachty i tylko w sobotę 24 czerwca, gościłem wraz z moją żoną Elą na ich jachcie w marinie na Granville Island. Następnego dnia w niedzielę wypłynąłem na ich pożegnanie.

Dwie osoby z Arka załogi: Dagmara Meller, która była na rejsie cztery lata temu i Józef Aleksandrowicz (komandor Polskiego Klubu Żeglarskiego „Biały Żagiel” w Toronto), przesiadły się na moją Varsovie i wypłynęliśmy na rejs dookoła Stanley Park do głównego portu. Goście zobaczyli panoramę Vancouer od strony wody.

Na krótko zacumowaliśmy do pomostu obok Znicza Olimpijskiego gdzie się pożegnaliśmy. Oni popłynęli na północ, a ja wróciłem do swojej mariny.

W następną niedzielę 2 lipca razem z synem Markiem wypłynąłem moją „Varsovią” na dwutygodniowy rejs po lokalnych wodach rejonu Vancouver. Myślałem, żeby popłynąć do Princess Louisa Inlet, ale silne północne wiatry nie zachęcały do żeglugi pod wiatr. Dwie noce spędziłem w odsłoniętej od wiatru zatoczce w Howe Sound. Potem jedną noc w najczęściej odwiedzanym miejscu, czyli Plumper Cove  

Następnego dnia ze sprzyjającym wiatrem przepłynąłem w poprzek Strait of Georgia do Newcastle Island Marine Park . Kolejne miejsce moich częstych odwiedzin i zlotów jachtów żeglarzy z Vancouver.

Cztery noce postaliśmy w tym parku, bo jest tam bardzo przyjemnie. Ładne dróżki do spacerowania, dużo trawy, plaże kamieniste oraz dookoła ładne widoki. Nie wspominając już, że jest tam sklepik z lodami, które przy letnich upałach bardzo dobrze smakowały. Jak na pełnie lata, to nie było zbyt dużego tłoku przy pomostach i w całym parku. Tylko w sobotę zaludniło się bardziej, bo przyjechali weekendowicze i odbył się ślub na trawniku z pięknym widokiem na wodę, a potem w parkowej sali wesele na sto kilkadziesiąt osób.

W New Casttle Island Marine Park było przyjemnie stać, ale żeby łódka „nie przyrosła do pomostu”, ruszyliśmy dalej, znowu na drugą stronę Strait of Georgia.

Znowu ze sprzyjającym wiatrem, tylko tym razem trochę słabszym. Dopiero rozdmuchało się następnego dnia.

W Pender Harbour odwiedziłem Jurka Kostańskiego, żeglarza i projektanta jachtów wielokadłubowych.

Zacumowałem do pomostu przy jego domu. Jurek ostatnio był zajęty budową swojego domu i dopiero teraz zabrał się do wodowania swojego trimarana.

2020/08/04/ Wypadniecie człowieka za burte z trimaranu TNT-34 Jervis Inlet, BC, Kanada

Do pomocy Jurkowi przyjechał jego syn i Tomek Bogusz, z którym kiedyś zakładaliśmy Polski Klub Żeglarski w Vancouver. Poczatki zorganizowanej działalności żeglarzy polonijnych – Polski Klub Żeglarski w Vancouver – Pierwsze 10 lat dzialalności  Szkoda, że obecnie klub ten praktycznie nie działa, ale pomimo tego, jak widać, żeglarze polonijni spotykają się, ale w małym gronie i w różnych miejscach.

Przygotowanie do postawienia masztu i wodowania takiego trimarana nie jest łatwym zadaniem. Jurek fachowo objaśniał, jak ma wyglądać ta operacja.

Tymczase kapitan Arek Wlizło wymienił załogę w Port Hardy na północy wyspy Vancouver i wracał do Vancouver, żeby oddać jacht. Na ostatnią noc zatrzymał się w Secret Cove na Sunshine Coast. To jest tylko kilka Mil morskich na południe od Pender Harbour. Dlatego ja również przypłynąłem do tej zatoczki.

Kapitan Arek zacumował w marinie przy pomoście dla dużych łódek.

Ja niedaleko w sekcji dla mniejszych łódek.

Po zacumowaniu, razem z Markiem powitaliśmy Arka i jego nową załogę.

Okazało się, że jest dodatkowa okazja, urodziny kapitana Arka Wlizło.

Oczywiście nie zabrakło tortu ze świeczkami.

Był też oczywiście toast urodzinowy i zaśpiewano „Happy Birthday”.

Wieczorem, urodzinowe party było też koncertem szantowym w wykonaniu samego solenizanta z pomocą śpiewających głosów z załogi jachtu.

Na drugi dzień rano w dwa jachty wypłynęliśmy z mariny.

Arek ze swoją załogą popłynął bezpośrednio do Vancouver a ja kontynuując mój dwutygodniowy rejs odwiedziłem ponownie Plumper Cove. Następnego dnia wróciłem do Vancouver.

Nie był to długi rejs. Przepłynąłem tylko 136 Mm, ale w większości na żaglach, co nie często mi się zdarza. To jest mój zielony wkład dla naszej planety oraz oszczędność paliwa i silnika.

Dodaj komentarz