2018.11.21 Indie, Cochin

l1 4287

Kochi albo Cochin, te dwie nazwy tego indyjskiego portu są prawidłowe. Lokalni używają nazwy Kochi a chińscy osadnicy nazwali to miasto Cochin i ta nazwa częściej jest używana na oficjalnych mapach.

l2 4274

Po wypłynięciu z Dubaju następnym odwiedzonym krajem miały być Indie. Na statku mieliśmy trzy dni relaksu bez zawijania do portu. Pogoda była plażowa, ciepło i gładkie morze. Podczas towarzyskich rozmów na statku, szczególnie przy kolacji i innych okazjach, najczęściej dyskutowanym przez pasażerów tematem były wizy do Indii. Wydawałoby się, że załatwienie tego to prosta sprawa tak jak wiza do wielu innych państw na świecie i nie powinno być o tym żadnej dyskusji. Niestety tak nie jest, przynajmniej obecnie. Dwa lata temu Ela była w Indii i wtedy załatwienie wizy na necie, zajęło jej bardzo mało czasu, sprawnie i bez problemów. Obecnie każdy z pasażerów dzieli się swoimi wrażeniami i doświadczeniami z niby tak prozaicznej sprawy. Ci, którym udało się załatwić płacili różne ceny od 50 do 450 dolarów USA od osoby, ale byli też tacy, którzy nie załatwili wcześniej przed rejsem i próbowali załatwić na statku. Personel Princess Cruisess był bardzo życzliwy, ale nie dało się przebrnąć wymogów technicznych. Na przykład jedna para z Australii zapłaciła 350 USD i dostali odmowę, bo… przeskalowany paszport nie pasował do wymogów elektronicznego formularza, pomimo, że pomagali w tym profesjonalni fotografowie i komputerowcy z naszego statku. Nie wspominając, że na tą sprawę stracili prawie cały swój limit czasu dostępu do Internetu satelitarnego.

Wygląda na to, że jeżeli władze Indyjskie nie zmienią swoich procedur to turyści i statki pasażerskie zaczną omijać ten tak niedostępny kraj. Potwierdza to rozkład planowanych rejsów Princess Cruisess na następny rok, gdzie Indie nie są już na trasie ich podróży. Problem jest w tym, że władze indyjskie, bezpośrednio nie załatwiają wiz w swoich placówkach dyplomatycznych i dają możliwość robienia tego przez różnych agentów, którzy ustalają swoje ceny i procedury.

Przy okazji mała dygresja dla tych, którzy cierpią na paranoje związaną z „tajemnica” danych osobowych. Załatwianie tej wizy do Indii wymagało wstawienia na strony internetowe kolejnych agencji, wszystkich swoich danych osobowych, żeby dowiedzieć się ile ta wiza ma kosztować. Cena za wysoka… to szukanie na innej stronie, znowu dane osobowe i wreszcie chyba trzecia strona oferowała rozsądną cenę. W podróżach to normalne, że wszyscy zbierają dane osobowe, które krążą nie wiadomo gdzie i kto je wykorzystuje. Jak komuś to nie pasuje, to może siedzieć w domu, bo nawet nie kupi biletu lotniczego, nie mówiąc już o wejściu do samolotu.

l3 4303

Po tych problemach wizowych, spodziewałem się jakichś problemów z odprawą graniczną. Normalnie na statku klucz do kabiny w większości portów jest wizą i jednocześnie paszportem. Jedynie zalecane jest noszenie w porcie fotokopii paszportu, bo oryginał trzymany jest na statku, gdzie załatwiane są wszystkie procedury graniczne. W Cochin każdy z pasażerów, niezależnie czy schodził na ląd, czy nie, bo na przykład nie miał wizy, musiał stanąć przed urzędnikiem imigracyjnym z paszportem i kilkoma papierkami. Wiza jest elektroniczna, ale tutaj komputery nie zmniejszają używania papierków, jeden z nich nawet nie mógł być składany i wszyscy z wielkimi płachtami maszerowali po trapie żeby stanąć przed urzędnikiem. Pomimo tego wszystkiego, nieoczekiwanie odprawa graniczna odbyła się bardzo sprawnie. Jedynie trwało to dość długo, kosztem czasu zwiedzania miasta.

l4 4345

Na pirsie powitała nas kobieca orkiestra i w ten sposób umilała długi czas odprawy granicznej.

l5 4506

Statek stał w porcie ponad 10 godzin, ale przypłynęliśmy w południe tak, że mieliśmy nie dużo dnia do zwiedzania. Pojechaliśmy na grupową wycieczkę autobusową załatwioną na statku, bo to w tym przypadku było najlepszym sposobem szybkiego i kompleksowego zwiedzania najważniejszych atrakcji turystycznych.

l6 2296

Pierwszym Europejczykiem, który morzem dotarł do Cochin był sławny portugalski podróżnik Vasco Da Gama. Jego grób znajduje się w miejscowym kościele, ale prochy zostały później przewiezione do Lizbony a tu można oglądać tylko pusty grobowiec.

l7 4414

Jedną z większych lokalnych atrakcji turystycznych jest oglądanie ciekawych połowów ryb.

l8 4400

Rybacy nie wypływają daleko na wodę, tylko z pomostów opuszczają do wody duże kwadratowe siatki.

l9 4293

Zwykle robią to przy wysokiej wodzie i po wypełnieniu się rybami siatki te podnoszą do góry przy pomocy ciekawych urządzeń z linami i bloczkami. System ten podobny jest do ram używanych do opuszczania masztu na jachtach śródlądowych. Lokalni rybacy nadal łowią w ten sposób, ale ryb jest coraz mniej i dla turystów robią pokazy, żeby sobie trochę dorobić.

l10 2307

Ja z Elą mięliśmy okazję do własnoręcznego ciągnięcia lin i podnoszenia takiej sieci.

l11 2343

Na lunch zatrzymaliśmy się w eleganckim hotelu wybudowanym w stylu kolonialnym, gdzie powitała nas miła hinduska hostessa.

l12 4429

W dawnych czasach brytyjscy kolonialiści chłodzili się wachlarzami, które pociąga się za linkę i w ten sposób powstaje przyjemny powiew wiatru. Oczywiście w tak stylowym hotelu nie zabrakło takich atrakcji.

l13 4439

Do przenoszenia bagażu były stylowe nosidła.

l14 4434

Dla kontrastu, hotel ten sąsiadował z dość zaniedbanym domem z połamanymi dachówkami na dachu, którego pracowali robotnicy w pocie czoła. Takie życie, że jedni pracują a inni odpoczywają.

l15 4465

Hotel ten, podobnie jak inne hotele w sąsiedztwie ma własne pomost, do których dobijają taksówki wodne i małe stateczki typu lokalnych promików. Popłynęliśmy takim stateczkiem na wycieczkę po porcie, dodatkowo było to szybsze i bardziej interesujące przemieszczenie się w inny turystyczny rejon miasta. Miasto Cochin położone jest w ujściu rzeki, skąd stale wypływają duże ilości zielonych roślin. Łodzie i te stateczki bardzo ciekawie wyglądają w takim zielonym polu płynącym z prądem rzeki, który miesza się z prądem pływowym.

l16 4553

Uliczki starej części miasta wyglądają bardzo ciekawie. Popularne są taksówki nazywane Tuk Tuk, trójkołowe pojazdy, czyli motocykl w obudowie.

l17 4536

Sprzedawcy w sklepikach i na straganach oraz dużo kobiet na ulicach ubiera tradycyjne stroje hinduskie, co dodaje folkloru temu miastu. Chętnie pozują do fotografii, co dla nas było odmianą po ostatnio odwiedzanych krajach arabskich.

l18 4550

W Cochin jest mieszanka kulturowa i religijna mieszkańców. Ponad polowa to Hindu, dużo jest muzułmanów, ale również kilkanaście procent chrześcijan. Chyba najmniejszą grupą są żydzi, bo w całym mieście obecnie jest ich tylko pięć osób, ale mają swoją synagogę, która ponoć jest najstarsza ze wszystkich krajów Wspólnoty Brytyjskiej. Cztery osoby z tej piątki są już w podeszłym wieku a jedna panienka w wieku 40 lat nie może znaleźć sobie małżonka swojego wyznania, mieszkającego w tym mieście. Synagoga ta praktycznie już nie funkcjonuje, ale można ją zwiedzać i jest ona kolejną atrakcją miasta. Niestety nie można tam fotografować.

l19 2402

Obok synagogi jest pałac maharadży, czyli lokalnego króla, który chyba miał dobre życie, bo nosili go w takiej lektyce. W pałacu tym obecnie jest ciekawe muzeum, które zwiedziliśmy, ale również nie można tam fotografować. Maharadża ten, przekazał kiedyś wyznawcom mojżeszowym kawałek ziemi, na której zbudowano tą synagogę.

Wcześniej podchodziłem do Indii i tego miasta z pewna rezerwą, może było to spowodowane tymi problemami wizowymi. Wiele osób z Ameryki i Kanady, odwiedzających Indie myśli stereotypowo. Na przykład w rejonie Vancouver mieszka bardzo duża grupa etniczna Sigh, ale nie są to emigranci z Indii tylko głównie z Pakistanu. Jest to inna wiara, bo Indie zamieszkiwane są głównie przez osoby wiary Hindu. Indie są drugim na świecie krajem pod względem ilości mieszkańców i niedługo mogą być na pierwszym miejscu, bo Chiny mają limitowany przyrost naturalny.

Ludzie lokalni w Cochin są biedni, co widać na ulicach. Można też dopatrywać się dużo brudu w różnych miejscach, ale gdzie tego nie brakuje na świecie. Indie podzielone są na prowincje i np. w Cochin wybrana została władza komunistyczna. W wielu miejscach widać powiewające czerwone flagi ze znanym nam młotem i sierpem.

l20 4600

Pomimo tego wszystkiego ludzie są bardzo życzliwi dla turystów a sprzedawcy uliczni nie są zbyt natrętni. Ogólnie czuliśmy się tam bezpiecznie i na prawdę miło spędziliśmy czas w tym mieście.

Więcej o tym rejsie i całej podróży dookoła świata czytaj:

2018.11Dookola swiata 11.2018 -800 Dookoła świata

India

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s