Do Chicago przyleciałem na zaproszenie „Polish Yacht Club Chicago”. Komandor Klubu Marzena Oberski i członkowie klubu bardzo ciekawie zorganizowali pobyt, który dla mnie i mojej żony Elżbiety wypełniony był licznymi atrakcjami.
Głównym punktem programu mojego pobytu była prelekcja dla członków i sympatyków „Polish Yacht Club Chicago”, która odbyła się w piątek 11 października w Art Gallery Kafe w Wood Dale.
Tematem prelekcji były moje lodowe wyprawy arktyczne i Patagonia:
Wyprawa Northwest Passage 2014
Przylądek Horn i lodowce Patagonii
Komandor Klubu Marzena Oberska przedstawiła mnie zebranym. Wielu z nich znało mnie już wcześniej z Internetu.
Wszyscy z zainteresowaniem słuchali moich opowieści o żeglowaniu w lodach. Chyba niektórym zrobiło się trochę zimno i pytali o żeglowanie w cieplejszych rejonach. Może następnym razem przygotuje prelekcję o gorących morzach.
Centrum metropolii oglądaliśmy w towarzystwie kolegi klubowego Tadeusza Mareckiego, który w jednym dniu był naszym przewodnikiem.
Jedną z ciekawszych atrakcji jest rzeźba w kształcie fasoli wykonanej z wypolerowanej na wysoki połysk stali nierdzewnej, która wygląda jak olbrzymie lustro.
Można przeglądać się w takim lustrze i zrobić ciekawe zdjęcia.
Takie lustro pewnie przydałoby się mojej żonie w domowej łazience, ale nie zmieściłoby się w naszym domu to, dlatego pozostaną nam tylko fotografie.
Oglądając taką „fasolę” od dołu ma się niesamowite wrażenie, bo od efektów załamywania promieni światła kręci się w głowie.
Zwiedzając różne miejsca na świecie, zwykle interesują mnie mariny.
Każde miasto od strony wody najczęściej wygląda ciekawie.
Oczywiście nie zabrakło żeglowania na jachcie. Metropolia Chicago widziana z pokładu jachtu pod banderą Polish Yacht Club Chicago wyglądała bardzo ciekawie, szczególnie podczas pięknej słonecznej pogody.
Zapraszam do przeczytania relacji z tego rejsu:
2019-10-12-Jachtem pod mostami i wieżowcami Chicago
Rejs był w sobotę, ale miasto przygotowało się do niedzielnego „Chicago Marathon”, w którym wystartowało ponad 45 tysięcy zawodników z 50 stanów i ponad stu państw, również z Polski.
Podczas wspomnianego rejsu pod mostami i wieżowcami Chicago, w jednym miejscu stanęliśmy na chwilę przy brzegu i była okazja do poznania miłych rodaczek z Polski. Mama i córka Mom & Daughter przyleciały do Chicago, aby brać udział w sławnym „Chicago Marathon”, w którym uzyskały bardzo dobry wynik Rita Monika.
Innego dnia zwiedziliśmy też polską dzielnicę tzw. „Jackowo” przy Milwaukee Ave, której nazwa pochodzi od Bazyliki Świętego Jacka. Obecnie jest tam stosunkowo mało polonijnych bussinesów.
Obiad zjedliśmy w restauracji „Staropolskiej”.
Zwiedziliśmy też „The Polish Museum of America”.
W muzeum zebrana jest imponująca liczba różnych eksponatów pokazujących udział Polonii w życiu USA i Polski.
Szczególnie interesowałem się eksponatami marynistycznymi. Ciekawym eksponatem jest koło ratunkowe z jachtu „Dal”, który w roku 1933 przypłynął z Polski do Chicago.
Trafiliśmy na otwarcie wystawy upamiętniającej Światową Wystawę w Nowym Jorku w 1939 roku.
W południowym Chicago. Obejrzałem też pomniki dwóch wielkich Polaków: Tadeusza Kościuszki i Mikołaja Kopernika.
Oba pomniki umieszczone są w bardzo efektownym miejscu na dwóch końcach spacerowego bulwaru.
Pisząc o zabytkach i historii to ciekawe było zjedzenie Hamburgera w historycznym, pierwszym na świecie lokalu McDonald’s.
Tak wyglądał kiedyś lokal McDonald’s. Cena 15 centów na szyldzie, teraz też jest historyczna.
W Chicago byłem pierwszy raz w życiu. Lecąc do tego miasta spodziewałem się zobaczyć typowe amerykańskie miasto, czyli kamienną pustynie, las wieżowców i brudne ulice, jakie pamiętam z lat, kiedy mieszkałem np. w Nowym Jorku. Moim dużym zaskoczeniem było to, że zobaczyłem dużo zieleni wkomponowanej w wielkomiejską zabudowę. Metropolia, przynajmniej w tych rejonach, które oglądałem wyglądała bardzo czysta i zadbana.
Pobyt w Chicago był dla mnie i mojej żony Eli bardzo interesujący.
Duże podziękowanie dla koleżanki komandor „Polish Yacht Club Chicago” www.pycchicago.org/ Marzeny Oberskiej za gościnę w jej domu oraz wszystkim członkom klubu, którzy uatrakcyjnili nasz pobyt w Chicago.