W dawnych moich czasach studenckich podróżowałem po Grecji, głownie po wyspach. Mówiłem wtedy, że jest to najładniejszy kraj, który poznałem. Obecnie przybyło mi dużo więcej odwiedzonych krajów i wydaje mi się, że nadal oceniam ten kraj na bardzo wysokiej pozycji. Rejsy statkami pasażerskimi 1972-75
Pireus, 05 listopada
Port i miasto Pireus w porównaniu do poprzednio odwiedzonej Valletty na Malcie nie sprawił na mnie specjalnego wrażenia, po prostu duży port, pełno promów i statków pasażerskich oraz zapchane wąskie ulice.
W centrum miasta znajduje się duża marina, dookoła której jest deptak spacerowy.
Marina otoczona jest domami mieszkalnymi i palmami.
Pireus jest praktycznie dzielnicą Aten. Jadąc autobusem z jednego miasta do drugiego nie widać granicy pomiędzy nimi.
Ateny, stolica Grecji.Ateny w porównaniu do Pireusu mają zupełnie inny charakter. Jedna wielka antyczna historia widoczna jest na każdym kroku.
W różnych miejscach miasta, pomiędzy współczesną zabudową widać fragmenty murów, kolumn i innych elementów dawnych budowli.
Nad wszystkim góruje wzgórze Akropolu. Najciekawszy widok na Akropol jest z dzielnicy Plaka, gdzie jest niezliczona ilość restauracyjek, sklepów, straganów i bazarów z lokalnymi produktami.
Na stoiskach bazarowych królują najróżniejsze rodzaje owoców morza. Spacer po tych uliczkach jest bardzo ciekawy, bo widać prawdziwy folklor grecki.
Bardzo ładnie wyglądają małe kościołki i cerkiewki z bogato zdobionymi wnętrzami.
Jest tam dużo ikon i obrazów religijnych wyznania greckokatolickiego.
Zwiedzanie świata statkiem pasażerskim ma dużo zalet, ale też i wad, bo zwykle statek stoi krótko w każdym porcie i trzeba wybierać, co chce się zobaczyć. Byś w Atenach i nie wejść na Akropol to tak jak być w Rzymie i nie widzieć papieża. Pomimo tego powiedzenia zdecydowałem nie tracić czasu na sam Akropol, bo zajęłoby to zbyt dużo czasu i nie zobaczylibyśmy innych ciekawych miejsc.
Na Akropolu byłem 45 lat temu. W tamtych czasach można było chodzić po tych antycznych budowlach i dotykać je.
Teraz są tylko wyznaczone dróżki dla zwiedzających tłumów turystów.
Ciekawą historyjkę usłyszałem na statku o pewnej turystce. Zapłaciła ona za wycieczkę na Akropol i jak zobaczyła rusztowania oraz konserwatorów pracujących przy tych zabytkach to zażądała zwrotu pieniędzy, bo nie powiedziano jej, że Akropol jest w budowie i ją w ten sposób oszukano. Zabawna historyjka, ale ponoć autentyczna. Faktycznie oglądając z dołu widać dużo rusztowań i jeszcze więcej turystów.
„Addio Acropoli”, do widzenia Akropol
Port Rodos, wyspa Rodos – 06 listopada
Kolejnym portem w tym rejsie była grecka wyspa Rodos,
Wyspa ta położona jest tylko około 10 Mil morskich od Turcji. Tu przebiega umowna granica pomiędzy Azja i Europą. Ten widoczny na zdjęciu zamglony brzeg to już Turcja i inny kontynent, Azja.
W samym mieście Rodos plaże nie są zbyt ciekawe, ale w innych miejscach wyspy są bardzo ładne i wyglądają egzotycznie. Niestety brakowało nam czasu, żeby pojechać w głąb wyspy, ale nareszcie poczułem się jak w tropikach, bo pogoda bardzo poprawiła się. Nie było gorąco, ale poczułem prawdziwe lato, pomimo, że lokalni od 1 listopada nazywają to zimą i dużo atrakcji turystycznych jest zamknięta albo są obniżone ceny.
Miasto Rodos jest na liście Światowych Zabytków Dziedzictwa Kultury UNESCO
Wpływając do portu widać było dawne fortyfikacje. To tutaj przez wieki toczyły się wojny i wyspa zmieniała kolejnych władców.
Patrząc na panoramę miasta widać wpływ mieszających się kultur i religii. Obok siebie egzystują kościoły i meczety.
Tu była siedziba rycerzy morza Śródziemnego.
Mieli oni zbrojną twierdzę, wydawałoby się, że nie do zdobycia. Pod kościołem sąsiadującym z tą twierdzą zgromadzili duże ilości prochu, ale pewnej listopadowej nocy piorun uderzył w kościół i wszystko to wybuchło.
Twierdza uległa zniszczeniu i dopiero po kilku wiekach w latach trzydziestych ubiegłego stulecia odbudowano ją dla Mussoliniego w okresie kolejnej okupacji, czyli kolejnego okupanta. Odbudowa ta, na ówczesne czasy kosztowała astronomiczną sumę pieniędzy, ale wielki wódz tym się nie przejmował.
Stara część miasta położona za murami obronnymi, wygląda bardzo sympatycznie i jest podobna do innych miejsc rejonu Morza Śródziemnego. W centralnym punkcie starówki jest charakterystyczny zbiornik z wodą wybudowany w formie fontanny.
Pomimo, że sezon letni już się skończył, na stylowych uliczkach widać było dużo spacerujących turystów, bo w porcie cumowały dwa duże statki pasażerskie.
Grecy i odwiedzający turyści bardzo lubią stylowe restauracyjki, których na Rodos nie brakuje. Za to brakuje na nie miejsca na starówce. Dlatego Grecy znaleźli sposób budując w górę różnego typu balkony tarasy i patio, skąd jest ładny widok na panoramę miasta. Dodaje to uroku takiej gastronomii.
Dla odmiany boczne uliczki są bardzo puste. Spacer po tych nich jest bardzo atrakcyjny, bo nie widać współczesnego businessu, szyldów sklepowych i wielu turystów. Gdyby nie miejscami widoczne współczesne skuterki, można by mieć wrażenie, że cofnęło się w czasie o kilkaset lat.
Marin z łódkami i jachtami różnej wielkości też nie brakuje. Współczesne jachty na tle zabytkowych budowli wyglądają interesująco.
Przy jednej z marin są ciekawe wiatraki z wirującymi śmigłami zwijanymi tak jak żagle.
Rodos był ostatnim portem europejskim w tym rejsie. Po wypłynięciu z portu nasz statek „Sapphire Princess” wziął kurs na południe do Kanału Sueskiego, na Morze Czerwone i dalej na Ocean Indyjski.
Więcej o tym rejsie i całej podróży dookoła świata czytaj: