2024.01 – Nosy Be, Madagaskar (Madagascar). NCL Cruise

Nasz ostatni port odwiedzony w rejsie statkiem „Norwegian Dawn”, przed zakończeniem na Mauritiusie, był na wyspie Nosy Be, która znajduje się na północno-zachodnim wybrzeża Madagaskaru. W porcie tym staliśmy na kotwicy i nie popłynęliśmy szalupą statkową do miasteczka na brzeg. Lokalne motorówki zabrały nas bezpośrednio ze statku i zawiozły na małą wysepkę Nosy Komba.

Nosy Komba to wulkaniczna wyspa na północno-zachodnim wybrzeżu Madagaskaru, leżąca pomiędzy Nosy Be a główną wyspą. Jest to popularne miejsce turystyczne.

Wioska, do której dopłynęliśmy, cały czas żyje bez prądu i wielkich zdobyczy cywilizacji.

Pogoda w tym rejsie dopisywała nam prawie przez cały czas, bo nie mieliśmy deszczu. Nawet na Seszelach trafiliśmy na ładną pogodę po wcześniejszych kilkudniowych deszczach. Byłoby to za pięknie gdyby nas nie dopadł deszcz, bo przecież jesteśmy tu w porze deszczowej. Nie byliśmy zbytnio przygotowani na zwiedzanie w deszczu, ale pelerynki ze statku przynajmniej częściowo chroniły Elę i Marka.

Tradycyjne łodzie żaglowe z bocznymi pływakami do stabilizacji, są tutaj cały czas używane przez lokalnych mieszkańców. Sprawia to wrażenie, jak by się tutaj zatrzymał czas. Dla nas ciekawy folklor i możliwość zobaczenia jak żyją jej mieszkańcy.

Jednym z przykładów wkraczającej tu nowoczesności jest boisko do koszykówki.

W wiosce nie ma normalnych ulic i samochodów. Wąskie kamieniste dróżki, prowadzące pod górę podczas deszczu stają się bardzo ślizgie. Chodzenie po nich nie było łatwe, szczególnie dla Marka, który chodzi z kulami.

Zieleń tropikalnej roślinności jest bardzo intensywna, bo deszczu tutaj nie brakuje, szczególnie w okresie od listopada do kwietnia.

Przybycie statku pasażerskiego jest dla mieszkańców wioski wielkim świętem i możliwością sprzedania wszystkiego, co turyści chcą kupić.

Przy głównej drodze prawie przed każdym domkiem jest wystawione coś do sprzedania.

Małpka też się cieszy z przybycia turystów, bo może najeść się więcej niż na co dzień. Karmienie małpek jest atrakcją dla odwiedzających wioskę.

Węży to raczej turyści nie karmią, ale jest dobra okazja do fotografii. Takie gady wyglądają na całkiem sympatyczne i leniwie wieszają się na szyi. Domyślam się, że nie są to jadowite stworzenia, bo chyba lokalni przewodnicy nie narażaliby gości.

W pewnej chwil spadł ulewny deszcz i drogi w wiosce zamieniły się w rwące rzeki.

Problemem było fotografowanie komórką, bo woda zalewała ekran telefonu, który nie odróżniał, czy to palec, czy następna kropla deszczu. Wszystko latało na ekranie, ale wyszło to co widzicie.

Mojego aparatu Canon nie używałem w tym dniu, bo niechcący zapomniałem włożyć karty pamięci, po jej wyjęciu do kopiowania zdjęć do komputera. Karta została na statku, a ja zorientowałem się, jak chciałem zrobić pierwsze zdjęcie na motorówce wiozącej nas na wyspę.

Na koniec wycieczki wróciliśmy na plażę, która jest centralnym punktem i miejscem spotkań mieszkańców wioski.

Zespół taneczny zaprezentował kilka tańców przy akompaniamencie lokalnych instrumentów.

Dzieci tak jak dzieci wszędzie na świecie lubią bawić się i z zainteresowaniem patrzą na turystów.

Starsze dzieci podchodzą do zabaw bardziej praktycznie i próbują łowić ryby tradycyjnymi metodami.

Jak dorosną, to będą wypływać na połowy tradycyjnymi łodziami, tak jak robili to ich przodkowie przed laty.

Ciekawy kontrast, tradycyjne łodzie wykonane z naturalnych materiałów i nieekologiczna opona, znak zbliżającej się nowoczesności.

Na szczęście deszcz przestał padać i sucho wróciliśmy na statek, ale byliśmy kompletnie przemoczeni. Dobrze, że nasze telefony komórkowe, którymi robiliśmy te zdjęcia, nie odmówiły posłuszeństwa, ale dolary w portfelu kompletnie przemokły i musiałem suszyć je na przysłowiowym sznurku. Widać było, że zrobione są z dobrego papieru i po wysuszeniu wyglądały jak nowe.

Przed wypłynięciem z kotwicowiska wyszło słońce, którego brakowało nam podczas tej kilkugodzinnej wycieczki. Po minięci północnego cypla Madagaskaru nasz statek wziął kurs na końcowy port naszego rejsu Port Louis na Mauritiusie.

Zobacz relacje z innych portów odwiedzonych w tym rejsie:

Dodaj komentarz